Jezioro w górach

[Kheella]

Zrobiła przepraszające spojrzenie.

[Ksena]

-TO jest jeden z powodów...
Mruknęła do basiora oblizując futro.

[Vercan]

Obrócił się na plecy.
-A jednak ma. Widzisz te gwiazdy i te co spadają ? One świecą dla nas. Każdy świeci swym blaskiem, lecz potem umiera i żal nam tego, że nie poznaliśmy tej osoby bliżej. Nam spadające gwiazdy wydają się piękne, ale to jest ich śmierć. Każda rzecz ma swoje uroki. - powiedział wskazując na niebo

[Kheella]

Zgłodniała. Idzie na polowanie.

[Ksena]

-To fakt...ale nigdzie indziej tego nie widzę.

[Kheella]

Wróciła.
-Wiewiórki są smaczne.-oblizuje się.

[Vercan]

-Poznajesz inne wilki, ale w każdej chwili narażone są na śmierć.. - powiedział na swym przykładzie.

[Kheella]

Kładzie się nad brzegiem i podziwia gwiazdozbiory: Wielki Wóz, Mały Wóz itd.

[Vercan]

/Kheella ile razy mam powtarzać ?!  Czas przeszły.

[Ksena]

-Prawda, ale czemu ja mam się nimi przejmować? Nigdy nie miałam nikogo bliskiego i nikt nigdy się mną nie przejmował, dlaczego więc ja mam się przejmować innymi?

[Kheella]

/ sory po prostu w szkole ciągle nauczycielka kazała mi tak pisać i się przyzwyczaiłam 

[Vercan]

-Nikt się tobą nie przejmuje ? A co ja teraz robię ?! - powiedział oburzony.

[Ksena]

-Teraz się na mnie wydzierasz... -powiedziała skarcona.

[Kheella]

Ziewnęła. Znudziło jej się patrzenie w gwiazdy. Wstała i weszła na skałę, z której widziała wszystko i wszystkich.

[Vercan]

Obrócił oczyma. Skoro ona uważała, że on się nią nie przejmuje, to chyba tak jest. Czyli te wszystkie próby pocieszeń i innych, nie było przejęciem, to już nie wiedział co robić. Podszedł bliżej brzegu i się położył. Oparł pysk o łapy i w milczeniu patrzył na wodę